niedziela, 23 marca 2014

Marcia Willett, "Tydzień w zimie"

Za oknami już wiosna w pełni, a ja właśnie przeczytałam zimową książkę. Wybór może nie do końca współgrający z aurą, ale na pewno słuszny, bo treść tak samo piękna jak okładka...

Marcia Willett jest (podobno) znaną brytyjską autorką, uwielbianą przez czytelników. Ja niestety o współczesnej literaturze powszechnej nie mam zbyt wielkiego pojęcia (czas to zapewne zmienić), więc to było moje pierwsze spotkanie z autorką. W księgarni zachwyciła mnie okładka, a wtedy jeszcze za oknami było biało i pięknie, więc bez wahania kupiłam, ale niestety dopiero niedawno znalazłam czas, żeby przeczytać.

Powieść jest dosyć obszerna, ma ponad 460 stron, ale czyta się ją szybko. Autorka opowiada o losach pewnej rodziny (a właściwie kilku), o jej teraźniejszości i przeszłości. Stopniowo grono bohaterów zaczyna się poszerzać o osoby obce, a akcja nabiera tempa. Osią konstrukcyjną utworu jest sprzedaż starego domu, która dodatkowo dzieli i tak skonfliktowane kobiety. Staje się to jednak dla wielu postaci bodźcem do przeanalizowania swojego postępowania, próby zrozumienia innych, a także pewnych, czasem dość radykalnych zmian.

W utworze poruszono wiele problemów bliskich czytelnikom. Konflikty między rodzicami a dziećmi, trudności z zaakceptowaniem nowego partnera rodzica, nieszczęścliwe, pozbawione ciepła małżeństwa, choroba i niezawinione cierpienie, ale również miłość potrafiąca pokonać wszelkie przeszkody i przetrwać lata, dążenie do szczęścia  - to tylko niektóre z tematów bogatej powieści. Losy bohaterów splatają się, naszym oczom ukazują się skomplikowane sylwetki ludzkie, pełne zwykłych, jakże dobrze nam znanych wad, ale także zalet. Tło tego wszystkiego stanowi kornwalijska prowincja i piękny, stary dom na końcu świata - Moorgate. 

Powieść czyta się przyjemnie i szybko. Momentami tylko niektóre cechy czy postacie wydają się przerysowane, a ich język sztuczny. Ale zdarza się tak tylko czasami, ogólnie moje wrażenie jest bardzo dobre. To ciekawa saga rodzinna, więc jeśli ktoś lubi taką literaturę to zachęcam.


Książkę zaliczam do wyzwań:

GRUNT TO OKŁADKA

CZYTAM OPASŁE TOMISKA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz