Anna Onichimowska jest autorką poczytnych utworów dla dzieci i młodzieży, po które jednak osoby dorosłe bez obaw mogą (a nawet powinny) sięgnąć. Pisarka porusza ważne i trudne tematy, problemy, o których często się z dziećmi i młodzieżą nie rozmawia. Lektura jej książek zmusza do refleksji, do zastanowienia się nad kwestiami, o jakich często wolimy nie myśleć, nad problemami, których wolimy nie zauważać.
W utworach Onichimowskiej, co podkreślone zostało zresztą w wielu recenzjach i artykułach na temat jej twórczości, bardzo często pojawia się temat domu i rodziny. Rodziny niestety nie zawsze prawidłowo funkcjonującej, często dysfunkcyjnej, choć pozornie mogłoby wydawać się, że zwykłej, normalnej, poprawnej. No właśnie, jedynie poprawnej...
Powieść Koniec gry przeznaczona jest dla starszej młodzieży. Porusza temat od dawna eksploatowany w literaturze i filmie, rzadko jednak do tej pory obecny w utworach młodzieżowych, szczególnie rodzimych - homoseksualizm.
Głównego bohatera poznajemy jako 25-latka, prowadzącego w miarę ustabilizowane życie. Ma pracę, przyjaciół, jest w stałym, szczęśliwym związku, jedynie kontakty z rodzicami i rodzeństwem są mniej niż szczątkowe... Pogrzeb brata, o którym Alek dowiaduje się z prasy (!) jest pretekstem do przypomnienia sobie wydarzeń z przeszłości, jednego, ostatniego przed osiągnięciem pełnoletniości, roku z życia chłopaka. Zasadnicza część akcji powieści ma miejsce właśnie wtedy. Dowiadujemy się, z jakimi problemami borykał się nastoletni Alek, jakie rozterki towarzyszyły odkrywaniu własnej seksualności, jak doszło do zerwania teoretycznie najtrwalszych relacji międzyludzkich - z najbliższą rodziną.
Temat rodziny jest w utworze bardzo ważny. Autorka bezlitośnie obnaża pewne wady, pokazuje brak logiki w myśleniu i postępowaniu, a także, a może przede wszystkim, brak szczerej miłości, zaufania i szacunku w relacjach między rodzicami a dziećmi. No bo jak to możliwe, że rodzice wyrzucają własne dziecko z domu i zrywają z nim kontakt tylko dlatego, że ma inną od nich orientację seksualną? Że nie chcą nawet wysłuchać i spróbować zrozumieć własnego syna? Że "skreślają" (według słów ojca) wrażliwego i dobrego chłopaka, a nie widzą nic złego i niewłaściwego w postępowaniu drugiego syna, młodego nacjonalisty, który niejednokrotnie ucieka się do postępowania nagannego moralnie (np. pobicia, kradzieże)?
Na szczęście nie wszystko w powieści jest negatywne, a świat nie jest czarno-biały. Alek dostaje pomoc z zupełnie niespodziewanej strony. W końcu udaje mu się także odnaleźć szczęście, ale nie to jest najważniejsze w utworze. Najważniejsze są właśnie relacje rodzinne i szerzej - międzyludzkie, a także poczucie osamotnienia i zagubienia, jakie towarzyszy wielu młodym ludziom, borykającym się z różnymi mniejszymi i większymi problemami.
Oczywiście, można powieści zarzucić, że opisywane w niej wydarzenia dalekie są od rzeczywistości, że kondycja rodziny nie jest taka zła, a miłość rodziców do dziecka zawsze zwycięży. Zapewne w wielu wypadkach jest to prawdą (na szczęście!). Jednak wydaje mi się, że niestety w równie wielu w podobnej sytuacji w naszym mało tolerancyjnym społeczeństwie może dojść do wydarzeń takich, jak te opisane w powieści.
Ogromnym plusem utworu jest przygotowanie autorki do podejmowanego tematu. Nie ma tutaj schematów myślowych, stereotypów - przeciwnie, niejednokrotnie są one obalane. W natłoku różnego rodzaju powieści, wydarzeń, filmów, które wykorzystują popularny i kontrowersyjny nieraz temat, a z których tak naprawdę nic nie wynika, pisarce udało się stworzyć coś nowego, ciekawego i wartościowego. Dobrze, że takie książki powstają, od trudnych pytań i tematów nie można uciekać, a im wcześniej młody człowiek się z nimi zmierzy, tym lepiej.
Utwory Anny Onichimowskiej polecam nie tylko dzieciom i młodzieży, ale, może nawet bardziej, dorosłym, szczególnie rodzicom i wychowawcom. Autorka znakomicie przedstawia psychikę, emocje, przeżycia młodych ludzi. Ukazuje, jak błahe z pozoru niedociągnięcia opiekunów, nawarstwiając się, mogą prowadzić do tragedii...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz