Maria Dąbrowska należy do grona tych pisarek, których nazwisko każdy zna, jednak mało kto ich dzieła jeszcze dzisiaj czyta. A że po klasykę warto sięgać (bo w końcu z jakiegoś powodu jest klasyką), postanowiłam nadrobić moją zupełną nieznajomość utworów jednej z najbardziej uznanych polskich pisarek XX wieku. Lekturę jej najważniejszego dzieła - Nocy i dni - poprzedziłam jednak czymś zdecydowanie mniej obszernym, czyli zbiorem opowiadań Uśmiech dzieciństwa. Jest to kilkanaście krótkich utworów, silnie autobiograficznych, pisanych w latach 20. Wydanie, którym dysponowałam, dodatkowo wzbogacały fotografie z lat dziecinnych pisarki, a także zdjęcia jej najbliższych (bohaterów opowiadań zresztą) i domu, w którym się wychowała.
I co się okazało? Że pisarstwo znakomitej autorki, pomimo upływu lat, nadal wzrusza i porusza. Że wiele jest punktów wspólnych między jej dzieciństwem a moim, chociaż na tak różne czasy owe dzieciństwa przypadły. Że czas najwyższy odważyć się i wreszcie sięgnąć po Noce i dnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz