niedziela, 5 października 2014

"Zamień chemię na jedzenie. Nowe przepisy"

Poszłam do księgarni po zupełnie inną książkę. I oczywiście ją kupiłam, ale nie tylko. Bo jak to tak, wyjść z księgarni tylko z jedną książką? Gorsze jest już tylko wyjście w ogóle bez książek, ale to już o grzech zakrawa i w moim przypadku się raczej nie zdarza;)  Jestem nałogowym książkoholikiem, czytelnikiem, ale i osobą, która książki gromadzi i wcale się tego nie wstydzę:)

W księgarni wiele tomów i tomiszczy się do mnie uśmiechało, ale wszystkich kupić nie mogłam, nie te zarobki jeszcze. Wśród nich dostrzegłam jednak pozycje, którym nie potrafiłam odmówić. Należy do nich między innymi druga część poradnika Julity Bator "Zamień chemię na jedzenie." Część pierwsza mnie zachwyciła, chociaż także przeraziła. O swoich wrażeniach pisałam tutaj. Poradnik wiele mi uświadomił, wpłynął na zmianę części nawyków żywieniowych, przy niektórych złych przyzwyczajeniach niestety jeszcze uparcie trwam, ale wiem, co i jak powinnam zmienić. Książka jest bardzo wartościową pozycją, do której często wracam, dlatego bez namysłu kupiłam drugą część.

Jak sam tytuł wskazuje, są to tym razem przede wszystkim przepisy. Proste, zdrowe, smaczne i sprawdzone, "przetestowane na dzieciach", jak wielokrotnie podkreśla autorka. W pierwszej części poradnika też przepisy były, ale w mniejszej ilości. Pogrupowane są w tematyczne rozdziały, dowiemy się z nich m. in. co smacznego i szybkiego w przygotowaniu (i oczywiście zdrowego) można zabrać na drugie śniadanie do szkoły czy pracy, co przygotować na święta, na kinder party, jak zrobić domowe słodycze. Bo słodycze ze sklepu są według autorki wyrobami całkowicie chemicznymi, kupować powinniśmy tylko gorzką czekoladę... Przepisom towarzyszą oczywiście praktyczne porady ułatwiające pracę lub przypominające/uświadamiające na co powinniśmy zwrócić uwagę, kupując dane produkty. Wprowadzone zostały także opinie kilku blogerów na temat pierwszej książki. 

Część druga jest o wiele staranniej wydana niż pierwsza. Gruba oprawa, lepszy papier i przede wszystkim zdjęcia. Każdy przepis został zilustrowany, bardzo to cenię w takich publikacjach, bo wiem, jak przygotowywana przeze mnie potrawa ma wyglądać;) Jednocześnie nie mamy tu do czynienia z przerostem formy nad treścią, zdjęcia wzbogacają, a nie zastępują tekst. Na końcu książki został umieszczony praktyczny indeks, w którym potrawy zostały podzielone inaczej niż w książce. Mamy więc w jednym miejscu odniesienia do przepisów wegetariańskich i wegańskich, bezglutenowych, na piknik czy dla aktywnych, które w książce umieszczone są w różnych działach. 

Wiem, że tę książkę mogę polecać w ciemno. I polecam. A kto jeszcze nie zna części pierwszej poradnika, niech koniecznie po nią sięgnie. W końcu jesteśmy tym, co jemy, a zdrowe żywienie, jak przekonuje autorka, wcale nie musi być o wiele droższe i bardzo czasochłonne. Już nie mogę się doczekać, aż zacznę eksperymentować z nowymi przepisami Julity Bator:) 

 

 

środa, 1 października 2014

Dzieciństwo w czasach PRL-u

Grażyna Trela, "Obrazki z Nebraski"

     Grażyna Trela jest scenarzystką, reżyserem i pisarką, a także aktorką. Jednak, gdy w bibliotece natknęłam się na jej książkę, to nazwisko autorki niewiele mi mówiło. "Obrazki z Nebraski" to moje pierwsze spotkanie z pisarką, do wypożyczenia i przeczytania powieści skusiła mnie głównie okładka. Wiem, że nie należy oceniać książki po okładce, ale często nie potrafię się opanować, jeśli okładka zwróci moją uwagę, zaintryguje mnie lub po prostu jest piękna, od razu chcę przeczytać książkę. I odwrotnie - okładka i to, co wydawca na niej napisze, potrafi też skutecznie zniechęcić. Niestety, opinie i oczekiwania co do książki, które zasugerowała nam okładka, często bywają mylne...
     Książka Grażyny Treli opowiada o grupie młodych ludzi, których dzieciństwo i dorastanie przypadło na przełom lat 60. i 70. Utwór ma charakter wspomnień, narracja jest pierwszoosobowa, na pewno wiele wątków autorka zaczerpnęła z własnego dzieciństwa, choć trudno stwierdzić ile. Oprócz narratorki mamy tu grono ciekawych i różnorodnych bohaterów, przede wszystkim jej rówieśników, ale nie tylko. Jest Masa, który marzy o jeansach i lubi spacerować po torach i w ostatniej chwili uskakiwać przed jadącym pociągiem, jest Renata, która chce wyjść za mąż, ale nie za byle kogo, tylko za Włocha, w tym celu jeździ do pobliskiego miasta i udaje studentkę ASP, jest para bliźniaków, którzy mają bardzo nadopiekuńczą matkę, co jest przyczyną wielu śmiesznych (choć zarazem trochę przerażających) sytuacji. I jest wielu innych, to tylko niewielki wycinek tego, co zaserwowała czytelnikom autorka. Tło stanowią znane wszystkim wydarzenia i zjawiska, np. lądowanie na księżycu, ale także wszechobecne kolejki czy braki na sklepowych półkach. Ale tło nie jest istotne. Najważniejsza jest młodość bohaterów. Ich relacje, różnorodne doświadczenia, poznawanie świata, a także siebie, dojrzewanie. Wiele w tej książce erotyzmu, ale dziecięcego, więc pełnego tajemnic, fascynującego, choć zarazem też trochę odpychającego. Dominującym uczuciem jest też tęsknota za innym, nieznanym, ale na pewno lepszym i bardziej kolorowym życiem za granicą. Stąd Nebraska w tytule - tak młodzi ludzie nazywali swoje osiedle, by dodać szaremu życiu trochę zachodniej magii. 
    Dzieciństwo, opisywane przez Trelę, choć wyjątkowe i niepowtarzalne, jest w pewien sposób typowe. Można bez problemu odnaleźć wiele punktów stycznych w utworze i własnym życiu, bez względu na to, w jakim czytelnik jest wieku. Oczywiście, wiele elementów rzeczywistości się zmienia, jednak niektóre rzeczy pozostają przez wiele lat takie same.
    Utwór czyta się szybko. Podzielony został na krótkie rozdziały, zazwyczaj poświęcone jednej postaci, jakiemuś zjawisku, miejscu, doświadczeniu. Całość napisana jest sprawnym językiem, styl autorki jest przyjemny w odbiorze. Jednak czegoś  tej książce w moim odczuciu brakuje. Trudno określić czego, ale "Obrazki z Nebraski" nie zachwycają, a nawet momentami nudzą. Mnie zawiodły i sama nie wiem, dlaczego w ogóle skończyłam czytać tę książkę. Zazwyczaj utwór, który mi się nie podoba, po kilkudziesięciu stronach odkładam, wychodząc z założenia, że i tak nie zdążę przeczytać wszystkiego, co mnie interesuje, więc nie ma sensu tracić czasu na coś, co mnie nie zachwyca. Tym razem tak nie zrobiłam, przeczytałam do końca. Więc może jednak w tej powieści coś jest?
    Trudno mi ocenić ten utwór. Uważam, że "Obrazki z Nebraski" można sobie darować, choć bez wątpienia mają też wiele zalet. Poza tym bardzo prawdopodobne, że osoby, których dzieciństwo przypadło na lata 60. czy 70. zupełnie inaczej odebrałyby tę książkę. Więc jeśli macie ochotę dowiedzieć się/przypomnieć sobie, jak wyglądało dzieciństwo w PRL-u, to książka Grażyny Treli jest dla Was:)