wtorek, 19 sierpnia 2014

Chłopiec z listy Schindlera

Leon Leyson, "Chłopiec z listy Schindlera"

Nie oglądałam (jeszcze) filmu "Lista Schindlera". Może to trochę dziwne, bo film znany i uznany, ale kiedy został nakręcony miałam zaledwie kilka lat, a potem też jakoś nie było okazji. Teraz już wiem, że koniecznie muszę to zaniedbanie nadrobić. Jednak dzięki temu historia opisana w książce "Chłopiec z listy Schindlera" była mi nieznana, a przez to budząca większe zainteresowanie. Tzn. oczywiście wiedziałam, że książka opowiada o Holocauście (zresztą okładka nie pozostawia żadnych wątpliwości), nazwisko Schindler obiło mi się niejednokrotnie o uszy, ale szczegóły pozostawały niejasne. 

Leon Leyson, a właściwie Lejb Lejzon, urodził się w Polsce, we wsi Narewka niedaleko Białegostoku. Jego dzieciństwo było szczęśliwe i beztroskie, spędzone w gronie licznej i kochającej się rodziny, w kręgu przyjaciół, w świecie, w którym dwie różne kultury - chrześcijańska i żydowska - współistniały ze sobą. Oczywiście, nie bez zgrzytów, ale jednak pokojowo. W 1938 roku rodzina Lejzonów przeniosła się do Krakowa - i właśnie ta decyzja uratowała Leonowi życie. 

Książka "Chłopiec z listy Schindlera" ma charakter wspomnieniowy. Jest to opowieść o młodości autora, której kilka najlepszych lat zabrała wojna. Leon był jeszcze dzieckiem, gdy Niemcy wkroczyli do Polski. Książka opowiada o życiu w getcie i obozie, o strachu, głodzie, śmierci, a przede wszystkim poniżeniu, jakiego doznawała ludność żydowska podczas II wojny światowej. Ale jest to również historia o bohaterstwie, o tym, "że pojedynczy człowiek może przeciwstawić się złu"*. Dowiadujemy się także, jak potoczyły się powojenne losy autora, już niezwiązane z Polską. 

Książkę czyta się błyskawicznie. Autor opowiada o swoim życiu ciekawie, ale zwyczajnie, bez patetyczności. Pozycja nie wniesie pewnie nic nowego do wiedzy czytelnika o Holocauście, ale jest to kolejny ważny głos świadka tamtych wydarzeń. Prosty język (co jest bez wątpienia zaletą tej książki) i czytelny przekaz pozwolą dotrzeć do każdego, nawet do bardzo młodego czytelnika. Na szybkie tempo czytania wpływa również rozmiar czcionki, która jest według mnie bardzo duża - tak naprawdę, gdyby była mniejsza, historię można by zmieścić na 150 stronach zamiast 250. 

Jeśli macie ochotę poznać (być może kolejną, podobną do innych, ale jednak zawsze wyjątkową) historię chłopca, który przeżył piekło II wojny światowej, to zachęcam do lektury.   

*cytat z książki, str. 223

13 komentarzy:

  1. Oglądałam film, i muszę przyznać, że wywarł na mnie wielkie wrażenie. Z chęcią zajrzę do tej książki, wydaje się wywoływać wiele emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, choć nie aż tyle, ile się spodziewałam, że wywoła. Ale na pewno jest warta przeczytania. A ja muszę obejrzeć film.

      Usuń
  2. Też filmu nie oglądałam :) jakoś tak mam, że im bardziej film nagłośniony tym mniej chętnie go oglądam :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam:) Ale niektóre filmy właśnie dlatego są nagłośnione, że warto je obejrzeć;) I tak chyba jest w przypadku tego.

      Usuń
  3. Bardzo lubie książki o takiej tematyce wiec po tą chętnie sięgnę :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkę polecam. A Ciebie bardzo chętnie odwiedzę:)

      Usuń
  4. Nie lubię takich książek. Zazwyczaj są to wartościowe, przemyślane treści, niemniej jednak wojna niezmiennie mnie odrzuca i przejmuje (to chyba w sumie dobrze...). Na pewno nie jest to książka na teraz, kiedy dzielnie udaję, że czas wakacji wcale, ale to wcale się nie kurczy. Ale może zdecyduję się, jak przyjdzie jesienna szaruga? :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, trzeba być emocjonalnie przygotowanym na lekturę takich książek i nie zawsze jest na nie dobry czas. Niemniej jednak warto je czytać, choćby po to, żeby pamiętać.

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam książkę, film również widziałam. Naprawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Roma Ligocka po obejrzeniu "Listy Schindlera" napisała autobiograficzną powieść "Dziewczynka w czerwonym płaszczyku" z tamtego okresu, którą Ci polecam.

    OdpowiedzUsuń