poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Mirosław Tomaszewski, "Marynarka"



Mirosław Tomaszewski jest znanym wielu czytelnikom pisarzem i dramaturgiem. Napisał m. in. powieści Pełnomocnik oraz Ugi. Jego najnowszym dziełem jest Marynarka – lektura tej książki była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Tomaszewskiego.


Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni 2005 roku m. in. w Gdańsku – mieście szczególnie naznaczonym przez historię, zarówno tę dawno minioną, jak i najnowszą. I właśnie wydarzenia związane z historią najnowszą, a dokładnie ze strajkiem stoczniowców w grudniu 1970 roku, są ważnym wątkiem powieści. Nie ukrywam, że to ten aspekt książki najbardziej mnie kusił, ponieważ moja wiedza na ten temat jest znikoma.

      
Autor starał się pokazać wydarzenia z różnych stron, patrzymy więc na nie oczami stoczniowców, ich rodzin (także rodzin poległych), lekarzy, którzy udzielali pomocy rannym, choć mogły ich za to spotkać represje,  ale również oczami tych, którzy byli po drugiej stronie, np. przebrani za robotników na polecenie władz podburzali tłum, czy żołnierzy, którzy strzelali do protestujących. To celny zabieg pozwalający na ukazanie złożoności sytuacji. Oczywiście, pewnie można na ten temat jeszcze wiele powiedzieć, ale dla osoby, która nie ma ogromnej wiedzy o Grudniu 1970 roku książka stanowi znakomity punkt wyjścia do samodzielnego zgłębienia tematu. Szczególnie że wydarzenia zostały przedstawione nie w sposób „podręcznikowy”, czyli za pomocą liczb, statystyk i suchych faktów, ale właśnie z punktu widzenia ludzi w to zaangażowanych.  


Równie ważne i także ciekawe są wydarzenia tworzące zasadniczą część akcji i dziejące się w 2005 roku. Poznajemy wielu różnorodnych bohaterów: dziennikarkę Ninę, jej szefa Jana, niespełnionego muzyka Adama, biznesmena Karola oraz jego podwładnego i zarazem zięcia, Witka. Dla nich wszystkich temat Grudnia ’70 jest ważny, choć dla każdego z innego powodu. Różne są też relacje łączące bohaterów.  Autor stara się także przedstawić, jak nasze decyzje, wybory z przeszłości, nawet wydawałoby się, że odległej i już zamkniętej, mogą wpłynąć na teraźniejszość. Sama powieść rozpoczyna się morderstwem: w sylwestrową noc 2004 roku ktoś włamuje się do domu schorowanego fotografa, zabija go i kradnie tylko jedną rzecz – kopertę o tajemniczym oznaczeniu ZO171270. Samo morderstwo okazuje się niezbyt istotne dla fabuły, natomiast zawartość koperty – bardzo. Żeby pobudzić zainteresowanie mogę jeszcze dodać, że fotograf nie jest jedynym trupem, który się w powieści pojawi… Ale żeby dowiedzieć się kto, dlaczego i jak zginie musicie przeczytać książkę. Fabuła, chociaż momentami przewidywalna, na ogół trzymała w napięciu, a kilka zwrotów akcji bardzo mnie zaskoczyło.  Powieść czyta się naprawdę dobrze i choć na początku styl autora trochę mnie drażnił, to szybko się przyzwyczaiłam i potem już nie mogłam się od książki oderwać. Dobrym zabiegiem było podzielenie powieści na krótkie rozdziały, co ułatwia szybkie czytanie (znacie to: jeszcze tylko jeden rozdział, przecież to tylko kilka stron…).

    
Bardzo podobał mi się motyw tytułowej marynarki, która spaja ze sobą rok 2005 i 1970. Lubię, jak w powieściach pojawia się jakiś rekwizyt o szczególnym znaczeniu. Trochę jak w teatrze lub filmie:)

     
Książka jest różnorodna pod względem tematycznym, trudno więc byłoby ją przyporządkować do jakiegoś określonego podgatunku. Zawiera elementy powieści sensacyjnej, obyczajowej, a także historycznej (wszak wydarzenia z 1970 roku to dla wielu już historia). Takie połączenie uatrakcyjnia lekturę.

      
Trochę przeszkadzało mi to, że niektóre wątki zostały potraktowane "po macoszemu", czasem nie wiedziałam, po co się w lekturze pojawiały, skoro autor ich nie rozwijał. Wiem, że jeśli nie chce się tworzyć wielotomowego dzieła, to nie da się wszystkim bohaterom (szczególnie drugo- lub trzecioplanowym) czy wydarzeniom poświęcić więcej uwagi, jednak wydaje mi się, że rozwinięcie niektórych motywów wzbogaciłoby powieść. 


Moje pierwsze spotkanie z twórczością Mirosława Tomaszewskiego było całkiem udane. „Marynarkę” czyta się naprawdę dobrze, jest to ciekawa, zgrabnie napisana powieść. Wartości lekturze dodaje fakt poruszenia tematu wydarzeń grudniowych, nieczęsto jeszcze spotykanego w literaturze pięknej. Ważne informacje historyczne podane są w sposób interesujący i przystępny, a sama skomplikowana sytuacja ukazana z różnych stron. I chociaż powieść być może nie zostanie na długo w pamięci, to jednak niejednego czytelnika zainteresuje tematem Grudnia i skłoni do samodzielnego poszukania dodatkowych informacji. Poza tym lektura na pewno stanowi ciekawy sposób na spędzenie wakacyjnego popołudnia i wieczoru. Zachęcam do przeczytania.  

I jeszcze link do strony autora: http://tomaszewski.edumuz.pl

Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję Pani Marii Zofii Tomaszewskiej. 

1 komentarz:

  1. Według mnie najlepszym fragmentem była premiera książki i odkrycie, co się wiązało z jedną cyferką.

    OdpowiedzUsuń