Po lekturze tej książki mam mieszane odczucia. Chociaż napisana jest bardzo ciekawie i na pewno warto ją przeczytać.
Nie znam twórczości księdza Twardowskiego jakoś szczególnie dobrze, raczej ten poeta funkcjonuje na obrzeżach moich literackich zainteresowań. Jego wiersze, które poznałam, podobały mi się, jednak nie na tyle, by zainteresować się całą twórczością Twardowskiego. Oczywiście, zawsze to gdzieś w planach czytelniczych było, ale odłożone na później. Tym bardziej przed lekturą książki Grzebałkowskiej nic nie wiedziałam o samej postaci poety. A ksiądz Twardowski to bez wątpienia postać ciekawa. Człowiek niezwykle skromny, żyjący według cnót ewangelicznych, mający autentyczne powołanie, niezwykle życzliwy wobec ludzi i świata, a przy tym utalentowany poeta, świadomy wartości swoich wierszy.
Autorka przybliża czytelnikom losy księdza Twardowskiego, pisze o jego dzieciństwie, młodości, wojnie, powołaniu, poezji, a wreszcie także o starości i śmierci. Przywołuje wspomnienia ludzi, którzy go znali, cytaty z jego wierszy, fragmenty listów, a także wywiadów przez niego udzielonych. Widać, że napisanie tej biografii wymagało rzetelnego przygotowania, dotarcia do wielu różnorodnych źródeł. Grzebałkowska przyznaje także, że niestety do wielu wspomnień, zapisków księdza nie udało jej się dotrzeć. Jednak z materiałów, które zgromadziła, wyłania się obraz postaci niezwykle ciekawej i złożonej. W książce wiele jest fragmentów anegdotycznych, ale także wiele poważnych, smutnych - jak w życiu każdego człowieka.
Biografię, pomimo jej sporych rozmiarów, czyta się szybko. Wpływa na to układ książki (podzielona jest na krótsze i dłuższe rozdziały i podrozdziały). Autorka posługuje się starannym językiem, zadbano również o ładne wydanie. Lekturę wzbogacają zdjęcia, kopie dokumentów, zapisków.
Wiele plusów, skąd więc mieszane odczucia? Otóż momentami miałam wrażenie, że książka została napisana trochę "na przekór", że autorka chciała udowodnić, że da się ją napisać nawet bez pomocy niektórych środowisk. Kilka rozdziałów kończy się krótkimi fragmentami rozmów czy listów, których autorzy odmawiają udzielenia informacji o księdzu, podzielenia się swoimi wspomnieniami, odwołują umówione spotkania. Być może autorka chciała poprzez to pokazać ile trudności musiała pokonać, a także wytłumaczyć, dlaczego nie o wszystkim jest w stanie napisać, dlaczego niektórych informacji brakuje? Jednak te fragmenty wydawały mi się niepotrzebne i trochę psuły lekturę. Poza tym według mnie za dużo miejsca poświęcono sporom o prawa autorskie do wierszy księdza Twardowskiego po jego śmierci. Czytając, chwilami miałam wrażenie, że książka to "głos w dyskusji o..." Być może dla kogoś bardziej zainteresowanego tematem to zaleta, a nie wada, ale mnie to trochę męczyło. Oczywiście, w wielu miejscach nie sposób nie zgodzić się z autorką, bo przykłady przywoływane przez nią są słuszne, ale cały czas pozostaje też świadomość, że na pewno jest druga strona medalu, o której nic nie wiem, a w związku z tym trudno mi mieć własne zdanie.
Na pewno smutny jest fakt, że wokół spuścizny literackiej po człowieku tak pokornym, skromnym, wartościowym, wrażliwym na krzywdę ludzką, jakim był ksiądz Twardowski, toczą się takie dyskusje, spory, wynikają niejasności.
Minusy przeze mnie wskazane nie odbierają jednak wartości książce i przyjemności czytania. Poza tym być może to, co mi przeszkadzało, dla kogoś innego będzie ważne, interesujące. Na pewno lektura znacznie wzbogaciła moją wiedzę o księdzu Twardowskim i jego twórczości, a także o czasach w których żył i o ludziach, których spotkał. Polecam nawet tym, którzy nie interesują się poezją.
To książka zdecydowanie nie dla mnie. Ale dla mojej mamy już tak. Muszę jej ją polecić.
OdpowiedzUsuńTo prawda po śmierci tak wielkiego i serdecznego człowieka wrze dalej gorąca dyskusja. Książka bardzo ciekawa, autorka nie szuka skandalu ale wiarygodnie opisuje księdza poetę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiedyś dostałam od mamy kalendarz z wierszami Twardowskiego na każdy dzień i w ten sposób zapoznałam się z jego twórczością. Nie interesowałam się sporami o prawa autorskie w tym przypadku, ale zawsze smutno się człowiekowi robi, kiedy słyszy, że coś takiego ma miejsce.
OdpowiedzUsuńW przypadku biografii zapewne zawsze jest jakaś druga strona medalu, i trzecia, i czwarta, bo całość przechodzi przez filtr autorki/autora. A ile autorów, tyle wizerunków danej osoby. :)