środa, 23 lipca 2014

Stefan Chwin, "Panna Ferbelin"

Lubię Gdańsk, choć zbyt dobrze go nie znam. Byłam kilkakrotnie, ale zawsze przelotem, tylko na chwilę, więc nie miałam okazji, żeby gruntowniej to miasto zwiedzić. Jednak zawsze robiło na mnie dobre wrażenie, zachęcało do dłuższego pobytu. Być może (a raczej prawie na pewno) na moją ocenę Gdańska wpływ miały przeczytane książki, których akcja rozgrywała się właśnie tam. Z tym miastem kojarzą mi się przede wszystkim utwory Pawła Huelle, jednego z moich ulubionych pisarzy. Wiedziałam, że Gdańsk również często pojawia się w powieściach Stefana Chwina, także związanego z tym miastem, jednak do tej pory nie sięgnęłam po jego książki. "Panna Ferbelin" była moim pierwszym bezpośrednim spotkaniem z twórczością Chwina i muszę przyznać, że bardzo udanym. 
Akcja powieści rozgrywa się w Gdańsku prawdopodobnie na początku XX wieku. Główną bohaterką jest tytułowa Maria Ferbelin, której losy splatają się z życiem tajemniczego Mistrza, Nauczyciela z Neustadt. Mężczyzna głosi kazania, których słuchają tysiące ludzi, uzdrawia chorych, między innymi ojca Marii - od tej pory staje się dla młodej kobiety kimś ważnym, szczególnym. Oczywiście, ta postać jednoznacznie kojarzy się czytelnikom z Chrystusem, zresztą w powieści mamy wiele pośrednich i bezpośrednich nawiązań do Biblii, a także do historii najnowszej. Jak nietrudno się domyślić, nie wszystkim działalność Nauczyciela z Neustadt jest na rękę. Lekturę urozmaica fakt, że Maria pracuje jako domowa nauczycielka syna prokuratora Hammelsa, który jest zarządcą miasta... Więc nic nie jest proste i jednoznaczne, a całą sytuację możemy oglądać z różnych stron. I choć, znając historię biblijną, możemy spodziewać się, jak mogą potoczyć się losy Nauczyciela z Neustadt, to jednak od książki nie sposób się oderwać. Poza tym autor potrafi również zaskoczyć. 

Wszystko to razem tworzy uniwersalną opowieść o życiu i śmierci, o człowieku i o ludziach jako zbiorowości, o historii, która zawsze może się powtórzyć i w jakiś sposób cały czas się powtarza. Utwór stawia trudne pytania, na które jednak jednoznacznie  odpowiedzieć się nie da. 

Myślę, że ta książka nie każdemu będzie się podobać. Na pewno może oburzać, wzbudzać kontrowersje, ale pewnie niektórych również będzie zwyczajnie nudzić - wszakże nie są to nowatorskie pomysły, wszystko już było. Ja jednak oceniam powieść wysoko: jest interesująca, napisana pięknym językiem, może wykorzystane motywy nie są nowe, ale również nie do końca wyeksploatowane, a autor potrafi wydobyć z nich coś innego, świeżego, ciekawego. Książka wymaga pewnego skupienia, więc nie jest to idealna  lektura na plażę, ale na jakieś chłodniejsze wieczory w sam raz. 

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:
GRUNT TO OKŁADKA

3 komentarze:

  1. Gdańsk to według mnie najpiękniejsze miasto w Polsce. Polecam Ci pojechać tam na dłużej, zakochasz się w Starówce. A do książki bym z chęcią zajrzała, skoro jest napisana pięknym językiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj książkę, naprawdę warto. A Gdańsk odwiedzić na dłużej koniecznie muszę:)

      Usuń
  2. Odnotowuję tytuł, lubię takie wyzwania.

    OdpowiedzUsuń